„Boże Narodzenie jest usiane okazjami do obżarstwa. Bądź gotowa stawić im czoła, stosując się do poniższych zasad bezpieczeństwa. Uważaj na kaloryczne pułapki"- pisze Mimi Spencer w swoim poradniku „101 rzeczy lepszych od diety"
To w końcu Boże Narodzenie! Korzystaj z życia, jedz, ile chcesz. Ale tylko przez jeden dzień. No, góra dwa. Problem z okresem świątecznym polega na tym, że trwa on strasznie długo, co roku zaczyna się wcześniej i kończy później, w końcu nie będzie sensu w ogóle rozbierać choinki.
W rezultacie Boże Narodzenie zmieniło się też w festiwal nieograniczonego obżarstwa. Każda z nas, Brytyjek, pochłania w tym czasie około sześciu tysięcy kalorii dziennie, zjadając średnio 3,63 pieczone ziemniaki, 2,95 kiełbaski, 3,51 porcji deseru, (według badań przeprowadzonych przez sieć hipermarketów Sainsbury's). W Polsce coraz popularniejsze są kiermasze świąteczne, podczas których serwuje się grzane wino, oscypki i pieczone kiełbaski. Nic dziwnego, że przybieramy na wadze. Aby powstrzymać swoje łakomstwo, ogranicz liczbę dni świątecznych. Pozwól sobie na szaleństwo, ale tylko przez dwadzieścia cztery godziny.
Oto, jak tego dokonać:
Spodziewając się bożonarodzeniowego nadmiaru, jedz skromnie przez tydzień poprzedzający święta. W ten sposóbzaoszczędzisz kalorie i po Wigilii z lekkim sercem będziesz mogła popuścić sobie pasa.
Pamiętaj, że świąteczny sernik, piernik i keks oraz indyka i kaczkę z całym towarzyszącym im przybraniem powinnaś zacząć pałaszować pierwszego dnia świąt, zostawiając resztki nadrugi dzień. Nie zaczynaj świątecznego obżarstwa przedwcześnietylko dlatego, że twoje dziecko zagrało trzeciego osiołka w jasełkach. W zeszłym roku w naszej szkole jasełka wystawiano 13 listopada.
Nie kupuj za wiele, myląc rozrzutność z gościnnością. Postaw na jakość, nie na ilość. Rozkoszuj się, zamiast pochłaniać.
Nie jedz świątecznych „wynalazków" - pierniczków w kształcie choinek, słodkich jogurtów o smaku marcepanu, chipsów o smaku indyka, orzechów nerkowca w polewie o smaku grzanego wina, czekolady nadziewanej złotem, kadzidłem i/lub mirrą...
Nie trzymaj smakołyków poupychanych w całym domu, oszukując samą siebie, że to na wypadek gości. Przez część świątecznego okresu twoje usta mają pozostać puste, dlatego nie zapychaj ich przysmakami wygrzebanymi z miski pełnej bakalii czy z pater dźwigających cukierki, orzechy brazylijskie w polewie jogurtowej i czekoladowych Mikołajów. Na choince powieś urocze ozdoby z drewna, a nie z cukru.
Świąteczne potrawy usuń z domu 27 grudnia. Jeśli nie możesz zrobić z nich pożywnej zupy, to się ich pozbądź.
Okres okołoświąteczny to również doskonała okazja do spotkań ze znajomymi i przyjaciółmi. Oto kilka bezcennych porad dzięki, którym podczas przyjęcia nie przybędzie Ci tu i tam.
Jeśli to możliwe, najedz się przed wyjściem z domu, bo inaczej te wszystkie smakowite tartinki i koreczki zawrócą ci w głowie. Z pełnym żołądkiem dasz też radę sięgnąć po alkohol, jaki stanie ci na drodze, i opuścić imprezę, nie wpadając na kelnera.
Jeśli już musisz jeść na miejscu, wybieraj przekąski wysokobiałkowe. Niech to będą szparagi owinięte szynką parmeńską, wędzony łosoś na pumperniklu, mozzarella i pomidory koktajlowe, przepiórcze jaja, krewetki z chili i orzeźwiającym dresingiem z limonki. Pozwól sobie na kilka nietłustych precelków i wszystko, co znajdziesz w swoim drinku (oliwkę w martini, miętę w Mojito, kawałek selera naciowego w Krwawej Mary, rodzynki i pomarańcze w grzanym winie).
Trzymaj się z dala od kiełbasek koktajlowych, nawet jeśli spoglądają na ciebie kusząco, lepkie od miodu i musztardy. Są urocze, ale zabójcze dla twojej sylwetki. Unikaj też nachos w otoczeniu śmiercionośnej świty wysokokalorycznych dipów, skrzydełek kurczaka, foie gras, kawałków pizzy, vol-au-vent (choć to francuskie ciasto wygląda cudownie staroświecko) i wszystkiego, co w dużej mierze składa się z sera.
Nie ustawiaj się obok drzwi do kuchni w nadziei, że uda ci się zwędzić jakieś przekąski. To dobrze wydeptany szlak, wiodący prosto do spodni z gumką w talii.
Nie łaź za kelnerem bez względu na to, jakie z niego ciacho.
Licz porcje i wyznacz sobie limit - na przykład pięć wysokobiałkowych kawałków. To ważne, bo bardzo łatwo zapomnieć, ile już się zjadło.
Nie nabieraj więcej, niż możesz utrzymać między kciukiem i palcem wskazującym. Kciukiem i palcem tej samej ręki.
Nie pozwól, żeby kelner uzupełniał twój kieliszek. Idź do baru. Przespaceruj się, a jeszcze lepiej - stepuj albo podryguj. Zapracuj na swojego drinka.
Fragmenty tekstu pochodzą z książki „101 rzeczy lepszych od diety" Mimi Spencer.
Babà jest pochodną ciasta rosnącego na naturalnych drożdżach, typowego dla polskiej tradycji ludowej. Uważa się że odmiana ta została wprowadzona na życzenie Gerolamo Baby, osiemnastowiecznego króla Neapolu, który był wielkim wielbicielem słodkości. »